Data publikacji: 17.09.2019
Coraz częściej pracujemy z klientami w modelu Agile, w którym oprogramowanie powstaje w ścisłej współpracy z klientem, w efekcie wielu iteracji. Mając wizję całości, w danej chwili pracujemy nad jednym tematem.
Po jego zakończeniu razem decydujemy czym się zajmiemy w kolejnych tygodniach. I tak do skutku aż powstanie program, o jaki klientowi chodziło. Wielu klientom taki model pracy bardzo odpowiada.
Niestety zwykle jest tak, że zanim nowy klient zleci nam napisanie dedykowanego oprogramowania, chce wiedzieć konkretnie ile to będzie kosztować. Dopóki nie ustalimy wszystkich szczegółów, ustalenie kwoty nie jest możliwe. Siadamy więc, rozmawiamy, rozpisujemy funkcjonalności itd. Problem polega na tym, że „na sucho” nie da się wszystkiego przewidzieć. My to już wiemy, ale klient zarzeka się, że przemyślał wszystko, że specyfikacja, która jest podstawą do wyceny, jest kompletna, zawiera wszystko, czego potrzebuje. Podpisujemy więc umowę i przystępujemy do pracy. Gdy klient dostaje do przetestowania pierwsze moduły i funkcjonalności, często pojawiają się nowe pomysły, zmiany w ustaleniach itd. To bardzo trudne momenty we współpracy. Wracamy do rozmów, analizujemy nowe wymagania, robimy wyceny, podpisujemy aneksy itd. Często kilkukrotnie. Kwota rośnie, terminy się przesuwają. W końcu powstaje program, który spełnia rzeczywiste potrzeby.
Mając w pamięci te doświadczenia, kolejne projekty klienci są już skłonni prowadzić w Agile. Na własnej skórze przekonali się, że nie da się przewidzieć wszystkich niuansów, że naprawdę „im głębiej w las, tym więcej drzew”, że w danym momencie można pracować tylko nad jednym zagadnieniem a kolejne są od tego jednego zależne.
Klient wie, że pracując w Agile ma największą szansę dostać produkt, który spełni jego potrzeby.
Kolejne projekty realizujemy w o wiele lepszej atmosferze z o wiele lepszym skutkiem.
Zainteresowanych zapraszam do kontaktu.